Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jeszcze, arystokracyę! Polityków! Żeby choć przynajmniej zamknęli jakiego porządnego dolorystę, co się z człowiekiem napije...
Dolorysta? Co to jest dolorysta? — zapytał jakiś inny cień, leżący w cieniu na drugiej „pryczy“.
— Jakto, niezdaro, ty nie wiesz, co to jest doloryzm? Doloryzm, to jest ta polityka, której ja się chwycę, jeżeli, jak powiadam, dalej tak się będzie działo na świecie, że porządny człowiek, człowiek pracy, będzie musiał ginąć z głodu i pragnienia... Aa, jakże mię coś piecze w gardle! Doloryzm, mój kochany, to jest zasada, ein Prinzip, jak mówią Koszamerdynery!
— A licho ciebie tam rozumie z twoją zasadą i z pryncem!
— Czekaj, ja ci to wytłumaczę, żebyś nie chodził po świecie, jak ślepe cielę, ale ażebyś wiedział, co ci się należy. Masz kredę?
— Mam.
— No, to daj. Widzisz, tu na pryczy robię dziesięć kresek równej długości. Tak równymi, jak te kreski, byli ludzie, kiedy ich Pan Bóg stworzył. Ale oto ta pierwsza kreska była sprytniejsza od innych i zabrała od każdej z tamtych po kawałku, o tak, widzisz (tu odmazywał kawałek od każdej kreski i przyczyniał go pierwszej), aż nakoniec urosła w dziesięćnasób. Druga znowu kreska była sprytniejsza od pozostałych ośmiu, i także urosła, podczas gdy one malały. Trzecia kreska, także ruchliwa i przebiegła, urosła kosztem siedmiu ostatnich, z których, jak widzisz, mało już co zostało. Otóż doloryzm, to moja ręka; ślinię, mażę długie kreski, a co od nich wziąłem, rozdzielam między tamtych siedm. To jest doloryzm, bractwo od siedmiu boleści, nazwane tak z łacińska.
— A niech mię piorun trzaśnie — zawołał cień Nr. II. — Pięćdziesiąt lat żyję na świecie, a nie wiedziałem, że jestem dolorystą! Toż kiedy dobraliśmy się do szuflady u Moszka, było nas „jak raza siedmiu, i zrobiliśmy tak, jak ty mówisz: wzięliśmy u Moszka i podzieliliśmy się