Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dr. Mitręga zawołał lokaja do pokoju i wyjął z necessaire podróżnego bilet i kopertę, ozdobioną owym, tak mało pretensyonalnym znakiem, który w Anglii i we Francyi przedstawia koronę margrabską, a w Milicyi i Land weryi, Hidalgowską, wojewódzkiej równą. Odszukawszy jeszcze atrament i pióro, Dr. Mitręga odpisał:

„Słychać tylko tyle, że kandydatura Ciemięgi jest zachwiana. Zresztą potrzeba: pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy! M.“



ROZDZIAŁ II,


jako p. Stanisław Wołodecki, mitrężąc się przeciw Ciemiędze, mimowoli uciemiężył Mitręgę.


Słońce jak gdyby chciało dodać ognia ruchowi politycznemu w Wilkowie, wstało nazajutrz gorętsze niż kiedykolwiek. Stanisław wstał także rozgrzany snami, w których czerwona lista członków komitetu, wetknięta mu w rękę przez sekretarza, przybierała chwilami tak wyraźnie urocze kształty panny Natalii, iż musiał się aż zbudzić, ażeby się przekonać o nieuchwytności sennej złudy. Wypił pospiesznie ranną kawę, zaopatrzył pugilares swój w znaczniejszą niż zwykle kwotę pieniędzy, — takich samych pieniędzy, o jakie w poprzednim rozdziale wołał Dr. Mitręga, ale nierównie mniej wydatnych co do ilości — i wyszedł z domu w tem przekonaniu, że jak Jakób przez tyle lat służył o Rachelę Labanowi, tak i on przez czternaście mozolnych godzin gwoli sekretarzowi obalać będzie Ciemięgów i Skirgiełłów, ażeby zdobyć serce i rękę panny Natalii.
Zapas pieniężny, o którym mowa, okazał się bardzo pożytecznym, ze względu na gorąco bowiem trudno było agitować inaczej, jak chyba zapraszając bardzo wpływowych kolegów do chłodnego, sklepionego pokoiku, stanowiącego atynencyę pewnego sklepu korzennego. Tam oka-