Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chce sam dyktować prawa, ten musi wpierw poucinać wszystkie głowy, które się wznoszą nad ogół. Co do mnie, miałem dziś zaszczyt wyjaśnić panom obszernie na zgromadzeniu w redakcyi, jak dalece i z jakich przyczyn jestem przeciwnikiem Skirgiełły. Swoją drogą atoli nie miałbym nic przeciw temu, gdyby mu się udało zostać dyktatorem, i gdyby poucinał pewne głowy. Uważaj pan, panie sekretarzu, że w takim razie my, mielibyśmy do czynienia już tylko z jedną głową hr. Albina!
— Jak Boga kocham, panie tego, taki prawda! Więc pan doktor sądzisz, że w gruncie rzeczy, niechajby i Ciemięg...a.
— Cóż znowu! Ciemięga jest duszą i ciałem zaprzedany Skirgiełłom, a co innego jest, jak nadmieniłem, skorzystać z czyjej kandydatury, i co innego znowu podawać mu rękę do dopięcia celu. W polityce, panie sekretarzu, najprostsza droga jest najpewniejszą, i dlatego hasłem naszem być powinno: precz z Ciemięgą, precz ze Skirgiełłami! Ale już późno, czas spocząć, jutro czeka nas zadanie nielada! Dobrej nocy szanownemu sekretarzowi!
— Do widzenia z kochanym doktorem! Tak, tak, precz z Ciemięgą, precz ze Skirgiełłami! Ten Mitręga, to tęgi człowiek — powtarzał sekretarz, udając się do spoczynku — ale bezemnie niczegoby nie dokazali. Niechno Wołodecki sprowadzi mi profesorów, a zobaczymy, która lista przejdzie, czerwona czy zielona!
Na zakończenie tego rozdziału, niechaj mi będzie wolno popełnić jedyną niedyskrecyę. Oto Dr. Mitręga, gdy przybył do hotelu, w którym zajął tymczasowo mieszkanie, zastał czekającego przed drzwiami „numeru“ lokaja w liberyi, który oddał mu bilet w kopercie, ozdobionej koroną z dziewięciu perełkami. Na guzikach liberyi powtarzała się ta sama korona, a pod nią, o ile mię moje wiadomości heral. dyczne nie mylą, błyszczał „Palemon“, od pięciuset lat, jak wiadomo, herb hrabów Skirgiełłów.
Bilet zawierał lakoniczne wyrazy:
„Co słychać? A. S.“