Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bo odkąd cię poznałem, całem mojem marzeniem, jedyną moją myślą, ty jesteś, Natalio!
Szanowna czytelniczka raczy zapomocą romansu jakiego wymowniejszego odemnie autora uzupełnić i upiększyć ten dyalog ile możności gorącemi słowami miłości i rozpaczy, ja przytaczam tutaj główną treść tylko, bo mam głowę nabitą myślami dr. Mitręgi o Banku Filodemicznym i o niektórych innych rzeczach, później wchodzących w zakres tej powieści.
Trwało to akuratnie kwadrans, t. j. tak długo, póki Stanisław nie wygładził w bawialnym pokoju swojego kapelusza i nie oglądnął fotografii majora Bombogromskiego, i póki sekretarz, podpisawszy się pięćset razy prezesem, nie wyszedł wybawić go z tej sytuacyi. Po upływie tego czasu, w owej sieni, prowadzącej na podwórze, i w obecności Turpina, wyjaśniło się, że dr. Emanuel Mitręga i panna Natalia Kluszczyńska kochają się miłością, jakiej nie znały najromantyczniejsze wieki, że kochać się będą dozgonnie, i że panna Natalia tego samego wieczora jeszcze upadnie do nóg rodzicom i będzie ich zaklinać, ażeby cofnęli przyrzeczenie dane Wołodeckiemu, którego nigdy nie kochała, dla którego czuła tylko najzwyklejszą między ludźmi życzliwość, a któremu tylko w dziewiczej nieświadomości własnych uczuć i poniekąd pod wpływem matki, przyrzekła rękę.
Gdy dr. Mitręga z kolei pożegnał się z sekretarzem i odszedł, nastąpiły w dworku Kluszczyńskich sceny, które zwróciły na siebie uwagę sąsiadów w tak wysokim stopniu, że jako wiarogodny sprawozdawca nie mogę pominąć ich milczeniem. Żałuję tylko, że zeznania jedynego świadka, który wszystko słyszał, t. j. Marysi, zbyt są bałamutnemi, by na nich polegać można. Z zeznań zaś wszystkich, zestawionych razem, wynika to jedno z pewnością, że w ożywionym bardzo dyalogu, który nastąpił, dominował długo wyłącznie prawie głos panny Natalii, podniesiony do wysokiego wcale dyapazonu; że następnie z płaczem, ale także bardzo stanowczo przemawiała pani sekretarzowa, o ile ją obok córki słyszeć było można; i że sekretarz mówił dość