Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Hm, Ciemięga dzielny człowiek i ma wiele poważania w Krachenburgu.
— Ale uważaj, kto go stawia! Organ Skirgiełły, „Postęp Witkowski!“ Chodzi tu o sparaliżowanie wszystkich zabiegów, wszystkich robót demokratycznych...
— Alboż były jakie roboty?
— No, nie było żadnych, ale być mogą! Czytaj tylko poniżej doniesienie: Hr. Albin Skirgiełło przybył z Schwitzenbadu do Krachenburga!
— Macie racyę... ale co tu począć?
— Za kwadrans mamy się zejść w biurze redakcyi „Orędowniczki Witkowskiej.“ Ułożymy listę komitetu i każemy ją zaraz wydrukować. Chodźże prędko, sekretarzu!
— Idę, idę, sprawa publiczna wymaga tego koniecznie. Maryśka! daj mi kapelusz i laskę. Ho, ho, jeszcze my tu w Wilkowie nie damy się arystokracyi! Maryśka! Maryśka!
— Proszę pani! Syrup wybiega z rądelka! — rzekła, pojawiając się na progu, wezwana na pomoc przeciw arystokracyi Maryśka. Pani Kluszczyńska pospieszyła na pomoc syrupowi, a p. sekretarz znalazłszy tymczasem sam kapelusz i laskę, wybiegł na ulicę w towarzystwie dwóch dyplomatycznych bródek. I tak naraz niespodzianie, nasz sztywny młody człowiek, uwolniony od odpowiedzi na interpelacye polityczne, znalazł się sam na sam z panną Natalią...
Sytuacya zawsze ponętna, ale często kłopotliwa.
Był to młody człowiek, słusznego wzrostu, liczący lat koło 28miu, regularnych rysów twarzy, ze zgrabnym wąsikiem, z głową krótko ostrzyżoną, oczy miał ciemne, ale bynajmniej nie tak duże, jak panna Natalia — o nie! Potrzeba było kilku par zwykłych oczu, ażeby z nich złożyć jednę źrenicę panny Kluszczyńskiej, i potrzeba było konstelacyi złożonej z takich gwiazd, jakie ma Orion, ażeby w przybliżeniu oddać blask takiej jednej źrenicy. Sztywny młody człowiek miał oczy zaledwie trzeciej lub czwartej wielkości, ale jak to się czasem zdarza małym oczom, miały one pewien wyraz figlarny, który stanowił sprzeczność rażącą z sztywnością ich właściciela. Kto wie zresztą, czyli sztyw-