Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

list od Oxenschlepa, w którym mnie zaklina, ażebym czemprędzej przybywał do Krachenburga, gdzie mam dowiedzieć się niezmiernie ważnych rzeczy od ważnych bardzo figur. Kto wie, może się uda coś zrobić tak, ażeby nie narazić kraju na żadne klęski i nie dopuścić szaleństw, jakie gotują czerwoni.
Hrabia zadzwonił.
— Zaprzęgać! — rzekł do lokaja. — Jedziesz pan ze mną? — dodał, zwracając się do Mitręgi.
— Choćby na koniec świata.
— A Orędowniczka?
Orędowniczka przestanie wychodzić dla braku funduszów, więc nie mam poco spieszyć się do niej.
— Cóż znowu! Przecież poleciłem...
— Poleciłeś mi hrabia udać się do Sciślewicza, a Sciślewicz oświadczył mi, że ma tylko polecenie zaprenumerować Szturchańca.
— Ależ-bo to wyborne pisemko! Jak dowcipnie ten Języczkowski opisał waszą kampanię przeciw Ciemiędze i za Ciemięgą! Cha, cha, uśmiałem się do rozpuku, choć i mnie się tam dostało. Ileż potrzeba dla Orędowniczki?
— Najmniej trzy tysiące, ażeby dociągnąć do końca kwartału.
— Hm, to dużo! Ale mniejsza o to, dam panu asygnacyę do Sciślewicza, a pan mu napiszesz, komu ma wypłacić pieniądze.
W pół godziny później hr. Skirgiełło i dr. Mitręga byli w drodze do Krachenburga. Miłoby mi było pokazać czytelnikowi mojego wice-bohatera, konferującego z owemi ważnemi figurami, o których Oxenschlep pisał do hr. Albina, dowiodłoby to bowiem, że nie zajmuję się pospolitymi ludźmi, ale tajemnice dyplomacyi są dla mnie święte, i o ile to odemnie zależy, zostaną tajemnicami, jakkolwiek mię pióro świerzbi. Wskażę więc tylko w głównych zarysach rezultat „akcyi“ tak, jak go dr. Mitręga, powróciwszy do Wilkowa, skreślił poufnie sekretarzowi Kluszczyńskiemu.
Niektórzy uczeni utrzymują, że Milicya nie przytyka