z r. 1651 pisał pewnie jakiś czeski pisarz, bo język nie jest czysto polski, ale jakaś mięszanina polsko-czeska. Umieścimy najprzód protokóły, a potem dodamy kilka uwag. W zmodernizowanej polszczyźnie protokóły brzmią tak:
Przed urząd nasz radziecki zupełnie siedzący mianowicie przedemnie Wojciecha Mroczka, burmistrza, Urbana Nowaka, Klimonta Dula, Adama Ptaszka, Radę przytomnie będącą, przedniesione są testamenty nieboszczyków Krzysztofa Głodka i Wojciecha Kańki, które słowo od słowa są w sobie tak to: Dobrowolne zeznanie Wojciecha Kańki przed próbą. Z takiej przygody się przydało iż nam szwagier Głodek oznajmił u Wilka o pieniądzach i wyniósłszy skrzynię i łupało ją insze towarzystwo i jam był na straży przy drodze. W tymże nieboszczyk Pan nadjechał i puścił do mnie z krótkiej rucicy,[1] ale mu nie puściła a ja obaczywszy tę jasność, puściłem do tej jasności wtymże go postrzelił. Do tych pieniędzy Głodek mnie (do tego) przywiódł. Pan Porębski, który był w Imielinie starostą, słał nas, to jest mnie i swego,
- ↑ rucica — rusznica.