Strona:Jan Kochanowski z Czarnolasu.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czyliś do raju wzięta? czyliś na szczęśliwe
Wyspy zaprowadzona? czy cię przez tęskliwe
Charon [1] jeziora wiezie i napawa zdrojem
Niepomnym, że ty nie wiesz nic o płaczu moim?
Czy człowieka zrzuciwszy i myśli dziewicze,
Wzięłaś na się postawę i piórka słowicze?
Czyli się w czyścu czyścisz, jeśli z strony ciała
Jakakolwiek zmazeczka na tobie została?
Czyś po śmierci tam poszła, kędyś pierwéj była,
Niżeś się na mą ciężką żałość urodziła?
Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, lituj méj żałości;
A niemożeszli w onéj dawnéj swéj całości:
Pociesz mię, jako możesz, a staw się przedemną
Lubo snem lubo cieniem, lub marą nikczemną.


ŻAL XIII.

Moja wdzięczna Orszulo! — bodaj ty mnie była
Abo nie umierała, lub się nie rodziła!
Małe pociechy płacę wielkim żalem swoim
Za tém nieodpowiedném pożegnaniem twojém.
Omyliłaś mnie jako nocny sen znikomy,
Który wielkością złota cieszy zmysł łakomy,
Potém nagle uciecze, a temu na jawi
Z onych skarbów jeno chęć a żądzą zostawi.
Takeś ty mnie Orszulo droga! uczyniła
Wielkieś nadzieje w mojém sercu roznieciła,

  1. Ten co dusze ludzkie po śmierci, do nieba i piekieł przewozi.