Strona:Jan Kochanowski z Czarnolasu.djvu/007

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że tenże dnia poprzedniego powrócił z Radomia, dokąd jeździł za zakupem różnych towarów potrzebnych do jego sklepu. Zwykle po takiéj wycieczce Mateusz miał wiele do opowiadania zgromadzonym o tém wszystkiém co widział i słyszał.
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! rzekł wójt wchodząc do izby gdzie już kilku gospodarzy z Mateuszem zajętych było pogawędką.
— Na wieki wieków, Amen! odparli obecni witając uprzejmie wójta i przybyłych z nim sąsiadów.
— A cóż tam słychać u was, Mateuszu? zapytał wójt siadając na ławie będącéj obok jednego ze stołów, przyjechaliście pono wczoraj wieczór z Radomia, musieliście więc przywieść z sobą niemało różnych ciekawych wiadomości, radzi bylibyśmy co od was usłyszeć. A może téż przywieźliście z sobą jakie nowe książki, to użyczcie ich nam abyśmy się mogli z nich coś nowego dowiedzieć!
— E! książek nie przywiozłem ja z sobą, odparł zagadnięty, bo obiecał mi nasz ksiądz proboszcz, który jedzie jutro do Warszawy w interesie naszego kościoła, że sam w księgarni wybierze książki dla nas i przywiezie je