Strona:Jan Kasprowicz - Obraz poezji angielskiej T. 4.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niejedną bowiem otrzymały bliznę
Za legionów francuskich ojczyznę,
Jakież to ku wam kierują wyrzuty
Z pola, gdzie wiedli bój straszliwie luty
Za honor Gallji!... Wiara zawiedziona
Więcej przynosi dzisiaj szkody ona,
Francjo, twej sławie, temu życiu życia,
Niż bitw dwadzieścia, przegranych dla bycia
W walce chwalebnej!...

A Anglja? Upadła
Ona tak nisko, zdrętwiała i zbladła,
Że więcej strachu, niźli gniewu mamy,
Gdy do sąsiedzkiej dobija się bramy
Jawny morderca — nie z maską na twarzy,
Ani w przebraniu, bojący się straży,
Z nożem w zanadrzu, czyhający skrycie,
Za życie gotów własne oddać życie
Na haku, tylko morderca publiczny,
Który w wykwintnej pompie ustawicznej,
Królewski mając gniew sprawiedliwości,
Chodzi po świecie i więcej w swej złości
Łez, krwi wyciśnie, niż to, w winnych tłumie
Na szubienicy, Sprawiedliwość umie.
Koronowany jest nam znan morderca;
Wijem się, kręcim, a nie chcemy serca
Bezużytecznem trapić oburzeniem!
Jęki, wzdychania, gniewy, lecz z sumieniem
Rozbrat: Nie spłonie nasze zimne lice,
By mu rycerską rzucić rękawicę.

Gdyby tej walki powód był wątpliwy,
Lub zwykła grabież nawiedziła niwy