Strona:Jan Kasprowicz - Obraz poezji angielskiej T. 4.djvu/28

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.


    S. TAYLOR COLERIDGE
    I.
    Z SONETÓW.

    Krwawisz się, biedne me serce! Głęboko
    Myśląc o ranie twej, śmieję się z wzgardą,
    Przecież twą dolę gdy rozważam twardą,
    Ciemnemi łzami nabrzmiewa me oko.

    Słuchałeś szeptów Nadziei, a czemu
    Szept ten puściłeś w niepamięć, gdy blade
    Ręce szalonej zazdrości gromadę
    Widm ci przywiodły, wrogich zdrowiu twemu?

    Słodka to była nadzieja, choć nikła,
    I snem niejednym chwile ci spokoju
    Uprzyjemniała!... W największym ją znoju
    Winien-ś był pieścić najwięcej! Tak zwykła,
    Wysiłkiem troski matka przygnębiona
    Pieścić swe dziecię, mrące u jej łona.


    II.

    Czemuś mi uszło, o słodkie spojrzenie,
    Coś moją duszę zwodziło! Jak w wnętrze
    Kwiatów miesięczne wnikają promienie,
    Znajdź w moje serce drogi jaknajprędsze,

    Szczęsny uśmiechu! Rozmyślam ze smutkiem
    O dniach minionych, leżąc, gdy dzień ginie.