Strona:Jan Kasprowicz - Obraz poezji angielskiej T. 4.djvu/16

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Ale jak czasem zdarza się, że siła
    Naszej radości, ponadmiar wezbrana,
    Tem niżej spada, im wyżej się wzbiła,
    Tak też i w duszy mojej tego rana
    Rodzi się nagle jakaś przykra zmiana:
    Naszły mnie smutki i ciężkie widziadła
    I troska mnie ponura od razu opadła.

    Skowronka-m słyszał na niebieskim stropie
    I wspominając zająca, myślałem,
    Żem jest na ziemi jak szczęśliwe chłopię
    W zadowolonem tem stworzeniu całem,
    Że nie masz z światem nic i trosk nawałem,
    A oto na mnie pod rozterki wodzą
    Dni smutne z przygnębieniem i troską przychodzą.

    Jam całe życie swoje przeżył miło,
    Jak gdyby życie było samem latem,
    Jak gdyby wszystko bez trosk się rodziło,
    Samo ze siebie, w tworzeniu bogatem;
    Lecz jakże mógłby On poprzestać na tem,
    By ktoś dlań tworzył, wielce go miłował,
    A swemi zaś sprawami sam się nie zajmował.

    O tej bezsennej duszy, Chattertonie,
    Myślę, o dziecku cudownem, co padło
    Przez swoją dumę, o nim, na zagonie
    Chwały z radością pchającym swe radło;
    Nas piewców, własne ubóstwia zwierciadło
    Rozpoczynamy w młodzieńczej radości,
    A w końcu szał i rozpacz przychodzą k’nam w gości.