Strona:Jan Grzegorzewski - Pierwsza wyprawa zimowa przez Zawrat do Morskiego Oka.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przypadam, a dla bezpieczeństwa od upadku przeciągając w poprzek toporek rzekłem:
— Na Boga, cicho, bez wzruszeń!
A ona, pochylona naprzód i jakby przykuta na miejscu siłą omenu, wpatruje się nieruchoma przed siebie, gdzie wyżej w zamgleniu o kroków dziesięć naprzód, od prawej ściany Turni oddziela się jedna skała, przesuwa się zwolna na środek, zastępuje drogę i naraz zmienia się — w kolosalną postać ludzką, w dwójnasób przerastającą zwykłych ludzi, kołysze się, buja na jednem miejscu, nieco cofa się wstecz, wysuwa się krok naprzód, wstrzymuje się, wyciąga olbrzymie ramię prawe i zatacza niem koło ku twarzy. Nie bez oporu posuwamy się i my naprzód, a mamidło tatrzańskie, lubujące się we mgle i chmurach, maleje i zniża się do zwykłych rozmiarów ludzkich w osobie p. Józefa Duc...ińskiego, który ze spokojem żołnierza, posłanego w ogień i zrezygnowanego już na wszystko, po raz wtóry zataczał swą rękę ku twarzy i wygodnie wycierał sobie nos chustką.
Po paru minutach przeszliśmy próg i stanęliśmy już na przełęczy. Była godzina 4-ta popołudniu, a więc blisko pięć godzin szliśmy na Zawrat. Termometr ze zdziwieniem naszem wskazywał tylko 0. (zero), a barometr jak się należało spodziewać spadło 14.8[1].
Staliśmy u klasycznej przerwy i w progu wysokich Tatr.

W pogodny dzień letni ów podniosły z Zawratu na drugą stronę widok wspaniale zarysowanych pod niebem rzutów: Grubego Wierchu, Furkotu, Szczyrbskiego, Szatana, Koprowy, Cubryny, Mięguszowieckich Turni, Wysokiej, Rysów, Żabiego, Garłucha, ten wreszcie bliżej nas w dole rozkosznie roztaczający się obraz doliny Pięciu Stawów rozłożonych terasowato jeden poniżej drugiego, z mieniącem się zwierciadłem ich, z grą czarującą barw u dołu szmaragdowej u góry szafiru, słowem cały ten obraz ziemi obiecanej nie istniał teraz dla nas. Bezmierna owa dolina obrzeżona na dalekim horyzoncie majestatycznie pięknemi liniami, była teraz zasypana śniegiem, którego masa podścieliskowa zlewała się z rozpostartą w powietrzu mgłą mleczną w jeden wielki ocean tem właśnie groźny, niepo-

  1. W Zakopanem przeprowadzono obserwacyę o 6-tej godzinie: ciepłota wynosiła +1.25.