Strona:Jan Chęciński - Beczka pacierzy.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z wiarą, miłością, w prawdziwej pokorze,
Wzniosłaś pobożnie przed oblicze święte
I jedno tylko zostało przyjęte.
O! wierzaj duszo, — łaski Zbawiciela,
Nie liczba wielka pacierzy udziela,
Ale uczucie, co z piersi grzesznika
Serdeczną skruchą niebiosa przenika!”
Matka Gertruda na ten głos kapłana
Zadrżała, — prawda dotąd nie poznana,
Stanęła jasno przed wzrokiem jej duszy, —
I już nie bojaźń piekielnych katuszy,
Ale żal szczery, pokora głęboka,
Łzę gorejącą wycisły z jej oka.
Toż przeczuwając, że w tej chwili skona,
Krzyż Zbawiciela objęła w ramiono,
I zajęknąwszy — O! przebacz mi Chryste!”
Zgasła, i ziarnko znikło promieniste.
Kapłan uklęknął... a nazajutrz rano
Świeżą mogiłę piaskiem przysypano.
Takie podanie z ust ludu słyszałem,
I takie sercem oddaję wam całem.
A czyli matka Gertruda po zgonie
W błogosławionych znalazła się gronie,
Czyp piekło duszę pochłonęło biedną,
Sąd się człowieczy nie zgadzał na jedno...
Lecz Bóg w swych sądach łaskawszy niż ludzie,
Może przebaczył i matce Gertrudzie. —


Koniec.