Strona:Jan Chęciński - Beczka pacierzy.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A dusza w grzechu niech prawa nie rości,
Do oglądania Przedwiecznej jasności!”


III.

— „Aż się ocknęłam. Widocznie od Boga,
W śnie onym dla mnie zesłana przestroga;
Więc nic dziwnego, że teraz mi spieszno
Zbawić pokutą, moją duszę grzeszną,
Że ziemskie sprawy, trudy gospodarcze
Rzucam, że nimi was młodych obarczę.
Synu! synowo! gdy święta chce wola,
Weźcież na siebie kawałek mój pola,
Toćże ty, Wicku, niezgorszy gospodarz,
Zabiegłą pracą nie ujmiesz, lecz dodasz,
Weź chatę, ogród — inwentarz przy chacie,
Tylko w komorze zakątek mi dacie,
I łyżkę strawy; ja z światem w rozłące
Już do niczego od dziś się nie wtrącę,
Jeno od rana do wieczora szczerze
Odmawiać będę pokutne pacierze,
Z dawnych zasobów rozdawać jałmużnę
I umartwienia wypełniać przeróżne.
Dajcie mi także przed obraz lampeczkę,