Strona:Jan Łada - Na śmierć 1863.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Jam jest zmartwychwstanie i żywot, a kto we mnie wierzy, nie umrze na wieki.“
— Słyszysz — rzekł prałat. — Syn twój żyje! Zmarł jak święty — żyć będzie na wieki!
Mama milczała przez chwilę, trzymając twarz w dłoniach. Wreszcie podniosła głowę — i zdziwiłem się, widząc ją tak spokojną.
— Wierzę w to — rzekła cicho — wierzę sercem całem i dziękuję Bogu. On dał, On wziął... Wziął na chwałę Swoją, na ofiarę niewinną... Wola Jego święta. Niech się stanie, jak On chce, nie jak ja.
I znów upadła krzyżem. Nikt już więcej nie otworzył ust — tylko stary ksiądz ukląkł przy ołtarzyku i zaczął mówić głośno: Anioł Pański...