Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem jednak uszykowano zastępy chrześcijan, stawiając co najprzedniejszych na czele, u podnóża platformy, w którą wszczepiony był krzyż.
Uwagę stałych uczestników owych „czynów rozumu“, jak przekręcając Calderona zwał egzekucje chrześcijan Kwaśniewski, zwracali trzej mężowie, wysunięci przez straże poza kordon do samego drzewa krzyża.
Jednego przyniesiono na noszach, miał bowiem kości pogruchotane w mękach. Podtrzymywał go mężczyzna w sile wieku, porwany z przed ołtarza i mający dzięki temu na sobie czarną suknię księżą. Trzecim był garbusek o zasuszonej skórze i świdrujących oczach, w których jednak miejsce gorejącego w nich dawniej szyderstwa zajmował zapał ofiarny. Obaj wraz z księdzem Wincentym poddawani już byli torturze, nie zostawiła ona jednak takich śladów, jak męki przecierpiane przez Strafforda. Dziś śmierć ich nastąpić miała bezpośrednio po śmierci Proroka, której kazano im być świadkami w nadziei, że widok okrutnej męki krzyżowanego osłabi ich własną odporność i skłoni do apostazji.
Południe nadeszło. Zarząd więzień był akuratny: przyznawali mu to bywalcy egzekucyj. Z ostatniem uderzeniem dzwonu, oznajmującego godzinę kaźni, więzienny samolot zatrzymał się u przystani, urządzonej na szczycie kopca. Wyskoczyło zeń dwu żołnierzy policyjnych, którzy pochwycili więźnia, wyciąga-