Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A duszą całego tego nowego życia, promieniem, od którego zapalały się wszystkie te blaski, królową tych kwiatów przepychu i światowego czaru była Kalina Roztocka.
Któżby ją poznał, tego rozbawionego trzpiota z przed lat paru, to dziewczę z przed kilku miesięcy spoważniałe i skupione w duszy, śledzące wilgotnemi oczyma każdy ruch Strafforda, w tej wspaniale pięknej kobiecie o czarownem wejrzeniu i władnym wyrazie zaciśniętych ust? Ruchliwa jej piękność znieruchomiała jak w spiżowym posągu: w oczach tylko płonęły z nieprzepartą mocą gwiazdy. Wszystko słało się do jej stóp. Wiadomo przecie było, że łaska wszechpotężnego zależała od jej skinienia. A i to nie było tajemnicą, że była chciwą władzy i coraz więcej zyskiwała wpływu. Wytworzył się też rychło obok i mało co poniżej dworu samego pana dwór jego ulubienicy, dorównywający tamtemu świetnością, szerzyły się też wieści, że w najbliższym już czasie bóg ziemski chce czarowną Kalinę podnieść do własnego dostojeństwa, mianując ją boginią. Czasy rzymskich cezarów powracały jaskrawie. Oznaczono nawet termin, w którym odbyć się miała odpowiednia uroczystość, niewiadomo z jakich przyczyn jednak termin minął, a uroczystość ubóstwienia Kaliny i związania jej dożywotnim węzłem z Prorokiem poszła w odwłokę.
Wybraną władcy obsypywano jednak zaszczytami. Rada najwyższa przyznała jej ty-