Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cuskich, którzy kłaniali się młodym dziewczętom z głębokim szacunkiem i szczerem współczuciem. Większość kobiet i dzieci musiała odbywać wędrówkę pieszo, ponieważ wozy nie wystarczyły nawet dla zabrania wszystkich rannych i chorych. Niejeden stary inwalida musiał wędrować o kulach, dźwigając przytem tobołek, w którym mieścił się cały jego skromny dobytek.
Pochód zwyciężonych posuwał się bardzo powoli po równinie wzdłuż szpaleru wojsk Montcalma, które przepuszczały obok siebie pokonanego przeciwnika. Anglicy skierowali się ku lasowi, na którego skraju widać było wielkie gromady czerwonych wojowników, będących pomocniczemi wojskami francuskiemi.
Gdy uchodźcy przechodzili obok dzikich wojowników, jednemu z nich spodobała się czerwona chusta jakiejś biednej kobiety, dźwigającej dziecko. Dziki podskoczył do niej z zamiarem odebrania jej tej chustki, lecz przerażona kobieta zawinęła w nią swoje małe dziecko i przytuliła je do piersi. Rozwścieczony indjanin wyrwał dziecko z rąk matki i chwyciwszy je zażądał okupu. Zrozpaczona kobieta ofiarowała dzikiemu wszystko co miała, lecz część okupu a wraz z nią i chustkę pochwycił inny huron. Widząc to, wściekły napastnik roztrzaskał głowę dziecka i skrwawione zwłoki rzucił oniemiałej z bólu kobiecie pod nogi. Okrzyk zgrozy i przerażenia przebiegł przez tłum kobiet i dzieci na widok tego okrutnego czynu.
W tej właśnie chwili Magua dał hasło do napa-