Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W nikłem świetle księżycowem widać było wyraźnie, jak skradający się podnosi strzelbę i celuje do pułkownika Munro. Generał Montcalm szybkim ruchem odchylił lufę karabinu i schwytał dzikiego zo ramię.
— Co to ma znaczyć? — zapytał surowo generał. — Czy Przebiegły Lis nie wie, że anglicy i jego kanadyjski ojciec zakopali siekierę wojenną?
— To nic nie obchodzi huronów — odpowiedział dziki łamaną francuszczyzną. — Blade twarze zawierają pokój i godzą się z sobą, o czerwoni wojownicy nie zdobyli ani jednego skalpu.
— Magua jest wielkim wodzem — odpowiedział Montcalm. — Nieche tego dowiedzie i pouczy swój lud, jak zachowywać się trzeba względem naszych nowych przyjaciół.
— Dlaczego wódz kanadyjski przyprowadził młodych wojowników do tych lasów, dlaczego wymierzył swoje wielkie rury ogniste przeciwko owemu domowi z ziemi? — pytał indjanin.
— Aby go zdobyć. Mój król wysłał mnie, twego ojca, abym zajął ten kraj. Teraz, gdy anglicy zgodzili się odejść, nie są już naszymi wrogami.
— Magua wykopał swój tomahawk, aby go ubarwić krwią. Siekiera jego jest jeszcze czysta. Gdy zostanie zabarwiona krwią, to Magua zakopie ją ponownie.
— Magua zobowiązał się, że nie pokala francuskiego sztandaru. Nieprzyjaciele wielkiego króla za wielkiem jeziorem są jego nieprzyjaciółmi, ale wszy-