Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gradem pytań. Dziewczyna rzuciła się ku Alicji i tuląc ją w objęciach, zawołała:
— Nie pytajcie mnie o nic. Los nasz wyczytacie na twarzach tych potworów.
Wyraz twarzy dzikusów i ich gesty, świadczyły wymownie o tem, że Magua bez wielkiego trudu zdołał rozbudzić w nich najniższe instynkty i krwiożercze namiętności. Gdy przestał mówić, czerwonoskórzy wydali przeraźliwy okrzyk, rzucili się na jeńców, aby ich obezwładnić i spętać. Major bronił się rozpaczliwie, ale przemoc wzięła górę nad bezbronnymi. Gdy Heyward ocknął się ze stanu omroczenia w jakim się znajdował po walce, ujrzał, że jest przywiązany do pnia jednego z drzew. Po prawej stronie stała Kora, po lewej Alicja, obie przywiązane do sosen. Dzicy gromadzili suche drzewo, potrzebne do rozniecenia ognia dla dręczenia jeńców. Niektórzy z czerwonoskórych zaostrzali łuczywa, które płonąc, miały być wbijane w ciało torturowanych. Korony dwóch drzew przegięto ku sobie, aby na nich zawiesić za ręce majora. Podczas tych straszliwych przygotowań Magua podszedł do Kory.
— Cóż powie teraz córka pułkownika Munro? — spytał drwiąco. — Była zbyt dobra dla wigwamu Przebiegłego Lisa; a teraz będzie się poniewierać na tem tu wzgórzu i będzie pożarta przez wilki, a skalp jej zawiśnie u pasa Magui. Albo może mam odesłać żółtowłosą, której żal jest umierać, do jej ojca, a ty pójdziesz z Maguą nad wielkie jeziora, by