Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lowanego po drodze, i zabrali się do spożywania tego posiłku na surowo. W tej brutalnej uczcie nie uczestniczył Magua, siedząc samotnie na uboczu.
Major, dręczony niepewnością sytuacji, zbliżył się znowu do Magui, aby dowiedzieć się czegokolwiek o jego zamiarach. Ale w oczach hurona wyczytał tyle nienawiści, że zadrżał na myśl o tem, co czeka ich wszystkich.
— Idź do ciemnowłosej córki pułkownika Munro i powiedz jej, że Magua chce z nią porozmawiać — rzekł wreszcie huron.
Heyward, któremu nie pozostało nic innego do zrobienia, usłuchał, prosząc Korę, by starała się wpłynąć na dzikiego, aby zwrócił im wolność, wzamian za bogaty okup.
Gdy Kora zbliżyła się do Przebiegłego Lisa, ten podniósł się powoli i przez minutę stał milcząc. Potem skinął na Heywarda, aby się oddalił. Wahając się i ociągając, uczynił oficer zadość wezwaniu dzikiego.
— Cóż takiego Przebiegły Lis ma do powiedzenia córce pułkownika Munro — zapytała Kora, aby przerwać milczenie.
— Gdy Magua chadzał jeszcze ścieżkami wojny z mohawkami — zaczął Przebiegły Lis — wtedy stary wódz, twój ojciec, był wielkim wodzem naszych wojowników. Mówił on do mohawków: uczyńcie to lub tamto i wszyscy go słuchali. Wydał on takie prawo, według którego indjaninowi, który napił się wo-