Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Huroni są przyjaciółmi delawarów — odpowiedział Przebiegły Lis. — Czyż nie to samo słońce grzeje ich? Czy nie na jednych polach polują ich zmarli? Wszyscy czerwoni muszą się wspomagać w walce z blademi twarzami. Czy brat mój nie widział śladów obcych mokasynów w lesie?
— Obce mokasyny są w naszym obozie — odpowiedział wódz delawarów, który pod wpływem podarunków zmienił taktykę.
— Czy nie przegnaliście tych psów z waszej wsi?
— Nie, bracie, obcy są gośćmi dzieci żółwia.
— A czy bracia moi wiedzą, że pomiędzy nimi znajduje się ich śmiertelny wróg Długa Strzelba?
— Długa Strzelba? — wykrzyknął zdumiony Twarde Serce. — Czy brat mój nie myli się?
— Huron nie kłamie — odpowiedział Magua. — Niechże delawarowie policzą swoich jeńców. Znajdą wśród nich jednego, którego skóra nie jest ani biała ani czerwona, to jest właśnie Długa Strzelba.
Twarde Serce podniósł się, podszedł do wojowników, stojących przy wejściu do chaty, rozmawiając z nimi bardzo żywo. Porozsyłano natychmiast na wszystkie strony gońców, zwołując wszystkich wodzów na naradę. Obrady trwały bardzo długo, wreszcie postanowiono zwołać zebranie ludowe, które odbywało się jedynie w bardzo ważnych wypadkach. Niebawem cały szczep liczący około tysiąca ludzi, zgromadzony był na placu. Oczy wszystkich były