Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Teraz nastały dla dzieci ciężkie czasy, długie lata goryczy i udręki. Ciosy w szkole, w domu głód i cierpienie, szyderstwa dorosłych, samotność i tęsknota — oto ich los. Na tem tle pojawiały się Jakóbowi zrzadka punkty jasne: pobyt wakacyjny u ciotki w Gunzenhausen, spacery na wałach Norymbergji, wrażenia krajobrazów i natury; zwłaszcza namiętnie pochłaniał młody Jakób książki, które kupował w tajemnicy za pieniądze, przesyłane przez wuja w innym celu — na polepszenie jadła dzieci. W swojej pierwszej książce p. t. „Czy śpisz, matko?“ napisanej w 22-im roku życia (wydanej dopiero w r. 1896, w rok po „Meluzynie“) opisuje Wassermann smutne przeżycia swego dzieciństwa i śmierć matki. Ze skąpych i zamglonych rysów stwarza tu wymarzony, a przecie wrażający się w serce czytelnika prawdą wspomnień obraz gorąco miłowanej matki, a w fantastycznym chłopcu o dużych oczach, stojącym przy jej trumnie, ukazuje nam samego siebie.
Oto jak określa sam tutaj nastrój swoich lat młodocianych: „Pomiędzy dziesiątym a dwudziestym rokiem życia przebywałem stale w jakiemś upojeniu, niby w pewnej odległości od życia rzeczywistego, co na otaczających mnie sprawiało niekiedy wrażenie jakiejś nieczułej powłoki. Opowiadano mi później, że wypadało nieraz krzyknąć na mnie, aby obudzić mnie z tego stanu snu najawie. Popadałem bowiem w stany zachwytu, lub jakowegoś zagubienia swej jaźni, dziwacznego i cichego; a wydarcie z marzeń zachodziło tak nagle i przykro, że pękały wszystkie więzy, czułem się niejako rozdwojony, nie będąc w stanie zdać sobie sprawę z tego, gdzie przebywałem myślą przed chwilą. Wprawdzie w obu sferach mego istnienia żyłem natężoną uwagą, gdyż uwaga jest główną cechą mej istoty, lecz między temi sferami nie było mostów; mogłem być tutaj całkiem trzeźwy, tam całkiem wyniesiony ponad siebie — i naodwrót.“
W roku 1890-ym, licząc lat siedemnaście, po ukończeniu szkół, udaje się do Wiednia. Na ten raz ojca napełniły najdumniejsze nadzieje, oparte na tem, że syn