Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Powtarzające się stale sny owe mówiły o jakimś ogromnym domu, w którym Kacper leżał w malutkiem łóżeczku. Budziła go jakaś dama — prowadziła za rękę do sali, której ściany wyłożone były lustrami w złotych ramach. Potem dama pociągała go do wielkiej komnaty, w której znajdowało się wiele — wiele książek. Później szedł z nią po jakichś wspaniałych schodach, które wiodły do sali, gdzie znajdowało się mnóstwo rycerzy z kamienia i pięknie malowanych obrazów. A na obrazach tych byli też rycerze na koniach, mieli na głowach żelazne szyszaki z pióropuszami; patrzyły nań, także z ram strojnie ubrane kobiety... Z opowieści Kacpra wynikało, że widział fontannę: „taki srebrny słup wody, świecący w słońcu”. Śnił mu się również pan w zbroi. Dama rozmawiała z nim pocichu. Potem były jakieś wielkie drzwi, do których dama pukała napróżno. Za drzwiami działo się coś strasznego. Kacper płakał i krzyczał...
W tem miejscu sen się urywał.
Wyjaśnienia Daumera nie zadowalniały Kacpra. Rycerz, którego lękał się — sen? I dobra dama — sen? I bibljoteka i fontanna — wszystko sen? Ale dlaczego on to wszystko widzi?!... Daumer zakłopotany milczał.
— Czy wszyscy ludzie mają ojca i matkę? — nagle spytał chłopiec.
— Tak.
— A gdzie jest twój ojciec?
— Umarł! — odparł smutno Daumer.