Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

znaleźć kres. Nie rozumiał zmian w swojem ciele; nie życzył sobie, aby coś było inaczej, niż jest. Nie miał wspomnień ani nadziei. Jego wnętrze było nieme, jak otaczające go powietrze.
Budząc się rankiem, znajdował obok siebie świeży chleb i dzban wody. Gdy wypijał wszystko, czasem oczekiwał, podnosząc dzban do ust, że woda samorodnie pojawi się znowu; nie miał bowiem pojęcia, że ktoś napełnia naczynie. Podobnież nie wiedział o tem, że ktoś w czasie jego snu podkłada mu świeżą słomę, ubiera go w czystą koszulę, myje go, obcina mu włosy i paznokcie. Wszystko to nie budziło w nim myśli.
Zresztą nie całkiem był samotny. Miał obok białego konika z drzewa — bezimienną zabawkę, która odbijała jego nieświadome istnienie. Podejrzewał w niej żywą istotę. W jej perłowych oczach było dlań zaklęte całe światło życia. Właściwie nie bawił się z konikiem, gdyż nie przychodziło mu nawet na myśl, aby suwać nim, acz koń był na podstawce z kółkami. Jeno każdy kęs chleba przytykał przed zjedzeniem do jego ust i zawsze głaskał zabawkę przed zaśnięciem. To była jego jedyna działalność w ciągu wielu dni i lat.
Aż pewnego dnia, gdy Kacper czuwał, otworzył się mur i z przestworu Niewidzialnego poraz pierwszy zjawiła się olbrzymia, nigdy nie widziana postać, która rzekła doń: „ty“ i wywołała wraz oddźwięk: „ty“, jako swoją nazwę. Na plecach gościa spoczęła powała — on sam był czemś dziwnie ruchomem; szerzyły się odeń dźwięki, które zniewa-