Przejdź do zawartości

Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gniewu pani Beholdowej. Wreszcie położył się — nakrył kołdrą — i zasnął. Ale zapomniał zaryglować drzwi. Pociągnęło to smutne konsekwencje. Nad rankiem klatka była pusta — na podłodze leżał martwy ptak — jego maleńkie pokrwawione serduszko znajdowało się na talerzu, który stał na jegonocnym stoliku. Pobiegł do kuchni spytać, jak to się stało. Ale zastał tu panią Beholdową z miotłą w ręku, z rozpalonemi oczyma z rozczochranym włosem. Spojrzał na nią niemal z takiem samem przerażeniem, jak na martwe ptaszę.