Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na czas ów przypada także spotkanie z St., prawzorem Gudstikkera. Był to człowiek starszy od Wassermanna o lat sześć — pochodzący z rodziny patrycjuszów norymberskich — z zawodu litograf, czuły na sprawy duchowe i literackie. Posiadł on znaczny wpływ na Wassermanna. Powiodło mu się wyrwać go z jego wołającego o pomstę do nieba towarzystwa i wyrwać żywotowi pustynnemu i próżniaczemu. Jego subtelne postępowanie, pouczające przemówienia, naszpikowane złośliwym humorem ocaliły od upadku poetę. A kiedy przeniósł się do Zurychu, Wassermann, osamotniony, miał wrażenie, iż go opuścił duch dobroczynny. Wszystkie dążności kieruje ku temu, aby zbliżyć się ponownie do przyjaciela, gdyż korespondencja, jakkolwiek nieustająca, nie jest w stanie wypełnić pustki.
Tymczasem Wassermann dochodzi wieku pełnoletności, otrzymuje resztkę drobnego spadku po matce w gotówce i jedzie do Monachium, gdzie spędza kilka tygodni w stanie dotąd nieznanej mu beztroski, dopóki nie wydał całej posiadanej sumy. Znowu zabiera się do pracy przy boku jakiegoś agenta generalnego w badeńskim Freiburgu, ale nie bacząc na cały zapał, jaki okazał, wymawiają mu niezadługo miejsce i skazany zostaje na błąkanie się bez środków do życia w ciągu kilku tygodni w Szwarzwaldzie. Spędza dżdżyste noce w chatach drwali; a dziatwa, którą odprowadza do szkoły przez wdzięczność za różne bajeczki, które im opowiada, dostarcza mu mleka i nędznego pożywienia od rodziców-włościan.
Ostatecznie nie jest w stanie pogodzić się z tem życiem, sprzedaje zegarek, książki i surdut i udaje się w podróż do Zurychu, do przyjaciela, którego serdeczny uścisk wynagradza mu wszelkie przebyte cierpienia. Ale i przyjaciel, który na razie stracił stanowisko, znajduje się w położeniu bez wyjścia. Przez pewien czas obydwa wiodą żywot wcale oryginalny: śpią we dnie, wieczorami chodzą do małej kawiarenki, gdzie zaprzyjaźniony z nimi kelner udziela im drobnego kredytu. Kawa z mlekiem i niezliczona ilość bułek