Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jako Posejdon, bóg młody z błękitnych Jońskich i Egejskich mórz, tak wyniknęła w przestrzeniach czasu, żywota i światła, owa — niepowtórzona już nigdy radość ludzkości — Hellada!
I uczuła w sobie, nosiła w sobie, piastując, a rozwijając większe, silniejsze niźli gdziekolwiek i kiedykolwiek pragnienie piękna, prawdziwie boską tęsknotę. Dlatego też i przez to stała się sama nieśmiertelnym i już umocnionym na wieki przedmiotem tęsknoty wszystkich czasów, promienną wyspą na oceanie dziejowym, błogosławioną wyspą, nieprzepłaconem wspomnieniem.
Jest to jedyna w swoim rodzaju i w całym świecie pospólna własność i prawowite dziedzictwo wszystkich ludów. A więc i dzisiaj dąży się do tego kraju jako do czegoś, co rodzone. Dla głębin duszy niezaprzeczenie rodzone.
Tam — na wschodnio-południowym krańcu naszej wieloplemiennej i ciągle zwaśnionej Europy leży ta mała kraina w tęczowym wieńcu skał i nad morzami, których błękitu nie wypiją nigdy żadne najbardziej chciwe i zachwycone oczy.
Jakże daleko do tego kraju, gdy się jest w środku sarmackich, polnych ziem. Jakże daleko! A przecież dąży się nie jako do czegoś, co cudze.
Tylko — rozpoczynając tę drogę, wy-