Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nem bardzo błękitna, podpływa ku nim, szeleści po kamieniach.
O siódmej jesteśmy na zachodnio-północnym krańcu jeziora w Tell-Hum, dawniejszem Kafarnaum.
Potężne zwaliska starożytnych budowli, może i tej synagogi, w której Chrystus nauczał; ślady ulicy brukowanej kamiennemi płytami. Wpośród tych ruin oleandry, już nie krzaki, ale drzewa wysmukłe, kwitnące cudnie różowo...
I cisza. Żadnej profanacyi, żadnej nowoczesnej ludzkiej siedziby. Jak dobrze, że jest tylko roztocz niebieskich fal i wspomnienie.