Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

masz nigdzie nic, coby wskazywało przebytą walkę, załamanie czy pamięć osobistego bólu
Jan był ześrodkowaną i wyrażoną tęsknotą Abrahama, Izaaka i Jakóba. Wszystkie właściwości jego natury zestrzeliły się w tym kierunku, napięły się wszystkie moce. W zielonem wonnem pustkowiu rosło to dziwne dziecię; kąpała je chłodna rosa, a wiatr opalał półnagie, silne ciało.
Przyszły lata młodzieńcze, odzwierciadliły się w jasnej wodzie wybujałością linji jak smukłość młodego drzewa.
Zasłona jest nad szeregiem samotnych, przygotowawczych dni i nocy, jeno przy myśli o tem zda się nam, że słyszymy pełno orlego szumu.
Bóg przyspasabiał proroka.
A gdy nastała godzina, podniósł się Jan samotnik i, jak go dzisiaj widzimy, wszystek ogromny, wszystek jakoby z jednej bryły, wyszedł na świat, wołając: „Prostujcie ścież ki Pańskie!“ Vox clamantis!

II. PUSTYNIA.

„Człowiek, niektóry zstępował z Jeruzalem do Jerycha“...
Tak się zaczyna w Ewangelii św. Łukasza przypowieść o dobrym Samarytaninie.
Istotnie z Jeruzalem „zstępuje się“ do Jerycha.