Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niebawem po lewej ręce ukazują się w murze drzwiczki. Za niemi cmentarzyk, czy wirydarzyk, pełen rzeczywistego uroku; cyprysy stoją cicho, a na krzakach rozkwitają przepyszne, ciemno-czerwone róże.
Ku środkowi studnia, od której miły chłód.
W głębi kościołek „Nawiedzenia“ Elżbiety Zacharyaszowej przez N. Maryę Pannę.
Ewangelia św. Łukasza mówi:
„A powstawszy, Marya w onych dniach poszła na góry z kwapieniem do miasta judzkiego...
„I weszła w dom Zacharyasza i pozdrowiła Elżbietę.
„I stało się: skoro usłyszała Elżbieta pozdrowienie Maryi, skoczyło od radości dzieciątko w żywocie jej, i napełniona jest Duchem Świętym“.
Podobno w VI wieku wznosił się tutaj wielki kościół piętrowy: absyda górnego piętra zachowała się jeszcze nad dzisiejszą kaplicą.
W kaplicy tej jedna rzecz bardzo miła.
Liczne kościoły jerozolimskie i około Jerozolimy są, oczywiście, aż przepełnione obrazami, do których treść poczerpnięto z życia Chrystusa i Maryi. Jednak niezmiernie rzadko widzi się coś prawdziwie pięknego.
Otóż w danym wypadku wyjątek miły.