Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

złączonych arkadami; tworzą okrąg; u góry dość wysoko bieży krużganek; całość nakryta jest kopułą.
Pośrodku tej przestrzeni wysoki, marmurowy, kopułką zakończony grobowiec, zawierający w sobie miejsce uświęcone.
Pobożność wyznawców — wyodrębniła tę przestrzeń z łona skały. Podobno za Konstantyna ponad odkrytą, ale jeszcze nienaruszoną pieczarą postawiono na występie skalnym kapliczkę. Dziś zrównane jest wszystko do jednego poziomu, zatarty wszelki pierwotny charakter miejscowości. Osamotniło się uświęcone miejsce w mauzoleum z marmuru, z zewnętrznemi ścianami okrytemi bogactwem bizantyńskich złotych i srebrnych obrazów, z okręgiem olbrzymich świeczników, sięgających niemal do szczytu.
A w dzień i w nocy wylewa się tu dookoła ludzka tęsknota i ludzki ból. Wiara ludzka przychodzi tutaj żywa i pełna skargi, niejednokrotnie męczeńska i wytężona. Od chwili do chwili słychać głębokie, rozsadzające piersi łkanie.
Ludzie, którzy się tu znajdują, wyzbyli się na ten moment wszystkiego, leżącego na zewnątrz duszy. Odpadły wszelkie względy doczesne; bezpośrednio przemawia uniesienie boleści, lub uniesienie wiary. Goreją serca.
Gromadkami po kilku wpuszczani są wę-