Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drowcy do szczupłej, całkowicie ciemnej kapliczki.
Tutaj — „anioł, zstępujący z nieba, odwalił kamień grobowy.“ I tutaj duszami ludzkiemi potrząsa rozdzierające wzruszenie.
W ciemności podnoszą się szepty serc. Najtajniejsze porywy zdołały wydobyć się i drżą... Przepaści otwierają się w głębi człowieka; rzeczy, o których sam w sobie nie wiedział.
Przez nizki otwór wynika struga świetlana.
Trzeba się całkiem schylić i wchodzi się po kolei.
A tam jest zalew złocisty od mnogich, jarzących się lamp...
Marmury, złoto, banalność pompy, to wszystko nie może całkiem przeszkodzić poczuciu tożsamości miejsc...
A takie poczucie — tutaj — istotnie wstrząsa całym człowiekiem...

Chrystyanizm, tak jak się w wiekach średnich objawiał... i później, bowiem i dziś jest to samo, wydaje się być przedewszystkiem nauką o bólu i ofierze. W tem jego przeważająca aż do dzisiaj cecha, uwidoczniona w charakterze i wynikach oddziaływania. Tymczasem żywiołowa tęsknota ludu zwraca się z ca-