Przejdź do zawartości

Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Opis w Ewangelii (u św. Jana) jest bardzo zwięzły, przedziwnie prosty, lecz właśnie to stanowi cechę ewangelicznych opisów, że w tej prostocie zawierają się potencyalnie skarby wszystkich piękności.
Są to wytyczne linje, po których myśl bieży i dokoła których wyobraźnia rozkwita. Jest to zwarte i jeśli się da tak powiedzieć, zaczarowane bogactwo, które dotknięciem stęsknionej duszy dla siebie — a czasem i dla innych — ożywić można i rozwinąć.
Odkąd w dzieciństwie zasłyszeliśmy po raz pierwszy, jak się to działo onego czasu „pierwszego dnia szabatu — bardzo rano“, przy wspomnieniu o tem, zawsze widzimy szeleszczący na cichym wietrze figowy i migdałowy sad, cudne przeciwieństwo zieleni i zrębów skalnych, w których grób jest wykuty. I ogarnia nas świeżość powietrza nasyconego srebrno-błękitnym świtem. Twarz Magdaleny widzimy, jak się przemienia w błysku niewysłowionej radości, gdy obróciwszy się na dźwięk głosu, z nadmiaru szczęścia rzekła tylko: „Rabboni“... I nieledwie się nam wydaje, że gdybyśmy byli godniejsi, zobaczylibyśmy Chrystusa.
I oto mając to wszystko w duszy, stoi się teraz w mroku kościelnym, pomiędzy kaplicą łacińską i jednym z ogromnych filarów okalających środek bazyliki i spogląda się na