Strona:Jadwiga Marcinowska - Vox clamantis.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

młodzieniaszkowi? Powinno przypadać na najstarszego z oddziału!
Zadok, lewita należący do obozu Peruszim[1], mruknął na to dość głośno z nieukrywanem lekceważeniem:
— Nie około świątyni dziś szukać tych, co przestrzegają prawa pełnego i mądrość w sobie mają!
Gniewny rumieniec wystąpił na chudą twarz Sagana. Chciał odpowiedzieć, lecz łypnąwszy oczyma, przez chwilę szukał wyrazu.
Zaś młody kapłan, którego widok niedawno obudził był w Zacharyaszu bolesne bezdzietności wspomnienie, począł śmiać się wesoło:
— O, Kajała poczytuje sobie za szczęście noc przepędzić na płycie nad świętemi kluczami! Kajafa miłuje święte klucze!
Jeden z dwu »Katholikim«, młody Annas Ben Sethi, spojrzał na mówiącego z pod oka.
— Żali nie myślisz, że słuszna miłość to, Charinusie i której należałoby życzyć każde mu? — wyrzekł z pewnym przyciskiem.
Tu Meszullam począł mamrotać bezzębnemi ustami:

— Charinus! Charinus! Jak gdyby rzetelne imię jego nie było Ochariah Ben Simeon! Po-

  1. Wyosobnieni, Faryzeusze