Strona:Jadwiga Bohuszewiczowa - Szlachetność serca.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cie się potępić biednego Giggia za to tylko, że zrobił coś nie wiedząc, że robić tego nie wolno. Wstydźcie się, nie jesteście ani dobrzy, ani poczciwi.
I żaden porządny człowiek was za to nie pochwali — dodał jakiś poważny głos i do sali wszedł dyrektor fabryki, który od chwil kilku z widocznym zajęciem słuchał przemowy Oli.
— A ty dziecinko — dodał, zwracając się do niej — pozwól się ucałować za śmiałość, z jaką bronisz tych, których kochasz. Jesteś dzielną córką twej zacnej matki.
Z tymi słowami poważny dyrektor ucałował dziewczynkę w oba policzki, poczem wziąwszy Giggia i Olę za ręce, zwrócił się do reszty dzieci i rzekł
— My idziemy się bawić do sąsiedniej sali. Kto jest grzeszny, ale poczciwy, niech idzie z nami- kto zaś nie chce się bratać z takimi jak my grzesznikami, nie zostanie tutaj!
Na to wezwanie wszystkie dzieci pobiegły za zacnym dyrektorem, w sali zaś zostali, Janek i Rózia, którzy właściwie podmówili inne dzieci do okazania pogardy biednemu Giggio.
Z jakąż zazdrością patrzyli na rozmaite zabawy wymyśliwane przez samego dyrektora który zapo-