Strona:Jack London - Wyga.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pochwalny grymas Krótkiego, który zrozumiał „pointę” jego przenośni.
Kit sterował wzdłuż jeziora Lindermana, rozwijając zdolności, które młodym, rozpróżniaczonym bogaczom kazały mu dać tytuł sternika. Krótki był nie mniej zadowolony i oddał się zupełnie bezustannemu gotowaniu, pozostawiając koledze cały kłopot z łodzią.
Między jeziorem Lindermana i jeziorem Benneta znajdowała się przestrzeń bezwodna. Mały, ale rwący kanał unosił łódź lekko naładowaną. Łódź z lekkim ładunkiem przemknęła łączącym jeziora wąskim ale rwącym strumieniem i tu dopiero Kit nauczył się wiele o łodziach i wodzie. Kiedy jednak trzeba było przenieść bagaż, Stine i Sprague zniknęli, i ich służący dwa dni strawili w pocie czoła na transportowaniu bagażu na łódź. Była to niezmienna historja wielu nędznych dni tej podróży. Kit i Krótki pracowali aż do zupełnego wyczerpania, a ich panowie siedzieli z założonemi rękami i wymagali jeszcze, aby ich obsługiwano.
Coraz bardziej jednak zbliżała się podbiegunowa zima o stalowych szponach, a liczne i łatwe do uniknięcia zwłoki wciąż zatrzymywały ich w drodze. U „Wietrznego Ramienia” Stine, odebrawszy Kitowi ster, po godzinie podróży osadził łódź na płukanym przez fale języku skalistym. Znowu dwa dni zeszły na naprawie, a kiedy wreszcie rano Stine i Sprague siadali do łodzi, na jej przodzie i tyle wielkiemi literami, nakreślonemi węglem, widniał napis „Chechaquo”.