Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z Reindeera i wreszcie naprawiliśmy szkody. Poczem Nelson gotował śniadanie i kiedyśmy je spożywali rozważaliśmy naszą sytuację. Nelson był złamany. Ja również. Pięćdziesiąt dolarów nagrody nigdy nie będzie wypłacone za te żałosne resztki łodzi wyrzucone na piasek ponad wodą. On ma zranioną rękę, a więc nie ma załogi. Ja mam spalony główny maszt też jestem bez załogi.
„Cóż mamy mówić, ja, albo ty? Nelson zagadał”.
„Idę z tobą,” była moja odpowiedź. I w ten sposób zostałem wspólnikiem „Młodego Drapieżcy,” Nelsona, najdzikszego, najbardziej szalonego ze wszystkich piratów. Pożyczyliśmy pieniędzy na rachunek przyszłych zarobków od Johnny Heinholda, napełniliśmy nasze beczki słodką wodą i odpłynęliśmy eszcze tego dnia na połów ostryg.