Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a Nelson również był jego wrogiem. (Biedny Whisky Bob! — bardzo miły, życzliwy, szlachetny, słaby od urodzenia, wychowany w nędzy, z nieprzezwyciężoną, organiczną potrzebą alkoholu, idący za swem powołaniem do życia pirackiego. Ciało jego wyciągnięto w krótkim czasie obok doków, gdzie utoną pokryty ranami od strzałów.) W godzinę po mej odmowie na propozycję kapitana, zobaczyłem go płynącego w dół ujścia na Reindeerze z Nelsonem. French Frank spieszył również w tym kierunku na swoim szkunerze.
Wkrótce wracali z powrotem, od strony ujścia, zadziwiająco blisko łódź przy łodzi. I kiedy skierowali się ku piasczystemu cyplowi, skradziona łódź widoczna była z pod wody, ciągniona przez opuszczoną w wodę linę, przymocowaną do szlupki i do szkunera. Odpływ był nie całkowity, a oni płynęli pośpiesznie ku brzegowi, gruntując wiosłem, z łodzią w pośrodku. Nagle Hans, jeden z załogi French Frank’a znalazł się na łodzi i pchnął ją raptownie ku północnemu brzegowi. Wielki gąsior na pokładzie mówił o swem powodzeniu, krążąc wokoło. Nie mogli wytrzymać, aby nie oblać tych pięćdziesięciu dolarów, tak łatwo zarobionych. To przecież oddawanie należnej czci John’owi Barleycom. Kiedy zdarzy się powodzenie — piją. Kiedy trafi się niepowodzenie, piją w nadziei powodzenia. Jeżeli powodzenie zawodzi piją, aby zapomnieć o tem. Kiedy spotkają przyjaciela, piją. Kiedy pokłócą się z przyjacielem i stracą go, piją. Kiedy miłość zostanie uwieńczona triumfem, są tak szczęśliwi, że mu-