Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odgadnąć, że to, czego mężczyźni szukali w szynkach, było to zapomnienie o ciężkim trudzie i o parszywych kłopotach.
Nie dlatego piłem wówczas. Od dziesięciu do piętnastu lat rzadko używałem alkoholu, ale stale byłem w zażyłych stosunkach z pijakami i z pijackiemi lokalami. Jedyna przyczyna mojej abstytencji była ta, że nie znosiłem smaku napojów. Po pewnym czasie, pracowałem kolejno, jako pomocnik w jednej lodowni, ustawiałem kręgle w kręgielni z przylegającym obok szynkiem, i zamiatałem sale na niedzielę w miejscach wycieczkowych.
Do wielkiej, jowjalnej Josie Harper prowadziła droga z oberży do Telegraph Avenue i do 39-ej ulicy. Od roku odnosiłem jej gazetę wieczorną, aż dopóki nie zmieniłem mojej dzielnicy na wybrzeże Oakland. Pierwszego miesiąca, kiedy przedstawiłem rachunek, Josie Harper nalała mi szklankę wina. Wstydziłem się odmówić i wypiłem. Ale po tym fakcie, czekałem zawsze na sposobność, aby w czasie jej nieobecności zostawiać rachunek.
Pierwszego dnia, kiedy pracowałem w kręgielni szynkarz według zwyczaju zawołał nas chłopców na wódkę po ustawieniu wszystkich kręgli na kilka następnych godzin. Inni chłopcy prosili o piwo. Powiedziałem, że wolę imbierówkę. Chłopcy zaczęli drwić, a ja zauważyłem, że szynkarz uraczył mnie jakimś osobliwym, wyszukanym trunkiem. Prócz tego otworzył kamionkę imbierówki. Kiedy wróciliśmy do kręgielni w przerwach między robotą, chłopcy uświadomili mię. Obraziłem szynkarza. Kamionka imbie-