Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tylko podstęp i fałsz. Już odtąd nie da się wziąć na kawał. On ich przejrzał nawskroś i wszystko co w nich widzi, to tylko ułomność, lichota, plugastwo, politowania godne. To są tylko nędzne małe egoizmy. Ot, jak wszystkie inne stworzonka ludzkie, trzepoczące się w krótkim tańcu życia, niby jętka majowa. Oni nie są wyzwoleni. To tylko marjonetki trafu. I on jest takim. On to wie. Lecz jest różnica: on to widzi; on sobie z tego zdaję sprawę, on to wie. On zna tylko jedno wyzwolenie: może uprzedzić dzień swej śmierci. Może wyzwolić się ze wszystkiego, co nie jest dobre dla człowieka stworzonego aby żył, kochał i był kochanym. Tak, samobójstwo, gwałtowne lub powolne, nagły skon, albo stopniowe wygasanie przez szereg lat, jest ceną należną John’owi Barleycom. Żaden jego przyjaciel nie może uniknąć tej rzetelnej, należnej mu zapłaty.