Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niedźwiedź zawadził jednego z ogarów swą szeroką łapą. Cios był tak silny, że pies z wydartemi żebrami I zwichniętym karkiem potoczył się o jakieś dwadzieścia stóp. Wówczas ludzkie zwierzę wpadło we wściekłość. Na ustach jego ukazała się piana. Z piersi wydarł się nieartykułowany ryk. Skoczył na niedźwiedzia, ściskając oburącz potężną maczugę i uderzył prosto w łeb. Nawet czaszka szarego niedźwiedzia nie wytrzymała niebywałej siły uderzenia. Zwierzę runęło martwe między ciała rozszarpanych ogarów. Mężczyzna zaś wskoczył na trupa powalonego wroga i jasno oświetlony jarzącym blaskiem elektrycznych lamp, widoczny wszystkim, opierając się na rękojeści swej maczugi zaintonował triumfalną pieśń. Była to pieśń zwycięstwa. śpiewana w języku nieznanym, a tak starożytnym że profesor Wertz w swoim czasie był gotów dać za nią dziesięć lat swego życia.
Wszyscy goście teraz ruszyli ku zwycięzcy Chciano podnieść go do góry i godnie uczcić, Ale James J. Ward, który w tej chwili właśnie wyjrzał z oczu barbarzyńskiego Teutona, spostrzegł sylwetę dziewczyny z dwudziestego stulecia, którą kochał. W mózgu poczuł coś jakby łupnięcie. Słaniającym się krokiem podszedł do niej, upuścił swą maczugę i runął na ziemię. Działo się z nim stanowczo coś niedobrego. Mózg trawił mu ogień. Czuł, że dusza jego rwie się w kawały. Nagle rzucił okiem za siebie i spotrzegł olbrzymi kształt zabitego niedźwiedzia. Widok ten przeraził go. Krzyknął strasznie i