Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

profesor nadstawił uszu i zapytał co to za narzecze germańskie. Druga pieśń podnieciła starego profesora jeszcze więcej. Produkcja wokalna Jamesa Ward została zakończona zwycięską pieśnią, którą nucił zawsze podczas zapasów czy walki. Wówczas profesor zdecydował, że nie było to żadne z dawniejszych narzeczy języka niemieckiego, lecz jakiś język germański czy wczesno teutoński, datujący się z czasów niemiernie odległych, poprzedzających jakąbądź epokę zbadaną przez uczonych. Język ten był tak starożytny, że znajdował się właściwie niejako po za czasem. Brzmiały w nim jednak widmowe reminiscencje słów — kształtów, które profesor znał. Wysubtelniona intuicja zawodowa mówiła mu, że są prawdziwe i ścisłe. Zapytał wówczas o źródło pochodzenia pieśni i prosił o pożyczenie mu cennego rękopisu, który je zawierał. Pytał również czemu Ward dotychczas udawał, że wcale nie zna niemieckiego języka. Niestety Ward nie mógł pożyczyć manuskryptu ani też wytłomaczyć powodu swej ignorancji. Wobec tego, po licznych a bezskutecznych prośbach i przedstawieniach, które ciągnęły się całe tygonie, profesor Wertz powziął niechęć do młodzieńca, uważając go za kłamcę i monstrualnego egoistę, który mógłby a nie chce użyczyć mu cudownego pisma, starszego od najstarszych jakie znał jakikolwiek filolog.
Ale dla tego młodzieńca o naturze tak bajecznie skomplikowanej nie było wcale żadnem dobrodziejstwem otwarcie mu oczu na fakt, że połowa