Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

triumfem małego dziwaka. We wszystkich prawie rodzajach sportu bywał stale zwycięzcą, a w piłce nożnej był już wprost postrachem dla przeciwników. Żaden zaś z chłopców nie chciał się nigdy z nim boksować od czasu ostatniego match’u, kiedy Ward zatopił zęby w łopatce przeciwnika.
Po ukończeniu szkoły został przez zrozpaczonego ojca wysłany na odległą farmę, pomiędzy cowboyów. W trzy miesiące później jednak dzielni cowboye uznali, że był dla nich zbyt ciężkim towarzyszem. Depeszowali wówczas do ojca aby przyjechał zabrać swego dzikiego młodzieńca. Ojciec oczywiście uczynił to niezwłocznie. Usłyszał też wówczas oświadczenie, że cowboye woleliby mieć do czynienia raczej z hordą wyjących kannibalów, opętanych warjatów, ryczących gorylów, szarych niedźwiedzi czy wreszcie tygrysów — ludojadów niż z tym dziwnym absolwentem liceum o starannym przedziale.
W jego braku pamięci o szczegółach pierwotnego bytowania był jeden wyjątek. Mianowicie język. Dzięki pewnemu zadziwiającemu atawizmowi niektóre słowa używane kiedyś przez jego jaźń pierwotną, były mu znane. W chwilach zadowolenia, podniecenia czy walki wybuchał nagle dzikim, barbarzyńskim śpiewem. Zdarzyło się raz, że zaśpiewał i to zupełniee rozmyślnie kilka takich starożytnych pieśni w obecności profesora Wertza, który wykładał teorję języka staro-saksońskiego a był sławnym i zamiłowanym filologiem. Na dźwięk jednej z nich