Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zaś stawał się symbolem siły. Nie brakło i poloru towarzyskiego; ale była to fosforescencya gnijącego świata rzymskiego.
Tymczasem w jednej z prowincyj wschodu, Syryi, gromadka ludzi bardzo niskiego stanu zjednoczyła się w imię dobrych uczynków i religii. Zasady ich wtórowały poczuciu braterstwa powszechnego, rodzącego się z połączenia tylu podbitych królestw. Mówimy tu o nauce zaszczepionej przez Jezusa.
Naród żydowski żywił naówczas nadzieję opartą na starodawnych podaniach, iż powstanie wśród niego zbawca i przywróci mu dawną świetność. Uczniowie Jezusa mieli go właśnie za tego długo oczekiwanego Mesyasza. Ale kapłani, uważając głoszoną przezeń naukę za szkodliwą ich sprawie, oskarżyli go rządcy rzymskiemu, ten zaś dla uciszenia wrzawy, wydał go, choć niechętnie, na śmierć.
Ale nauka jego o miłości i braterstwie przeżyła ten wypadek. Uczniowie, zamiast się rozprószyć, stowarzyszyli się na zasadach wspólnej własności, tak, iż każdy składał do ogólnej kasy całe swe mienie i wszystkie zyski. Tym sposobem utrzymywano wdowy i sieroty bractwa, wspomagano swoich ubogich i chorych. Z tego zarodka rozwinęła się nowa i, jak wypadki późniejsze dowiodły, wszechwładna społeczność, — kościół; nowa, gdyż nic podobnego nie istniało w starożytności; wszech-