Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/435

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uroku, ani powagi wielkiego soboru, który tylko co zakończył swe posiedzenia w kościele ś. Piotra w Rzymie. Nie mogło się ono powoływać na nieprzerywaną przeszło tysiącletnią swą dawność; nie mogło przemawiać tonem równości, a raczej wyższości od cesarzów i królów. Podczas gdy głęboki rozum i prawdziwie polityczna, światowa mądrość przebijała się w każdej sprawie, wykonanej przez sobór watykański, związek ewangeliczny zgromadził się bez jasnego i wyraźnego celu, bez żadnych określonych widoków. Życzeniem jego było ściślej połączyć różne odcienie protestantyzmu, lecz nie posiadał on zgoła pewnej nadziei dopięcia tak pożądanego zamiaru. Odbiły się na nim niezbędne skutki zasady, która dała początek tym sektom: zaczęły się one niezgodą i istnieją wyłącznością.
Jednakże w działaniach związku ewangelicznego dostrzedz można bardzo wybitnych objawów. Odwróciwszy oczy od dawnego przeciwnika, który świeżo osypał reformacyę potwarzą i obelgami, skierował on wzrok swój, podobnie jak sobór watykański na naukę. Pod tem przeraźliwem imieniem stało przed nim coś nakształt widma o niewyraźnych zarysach, coś szybko rosnącego, a wyglądającego groźnie. Związek przemawiał do tego okropnego straszydła to grzecznemi słowy, to znowu wyrazami potępienia.
Nie zrozumiał on, że wiedza tegoczesna jest siostrą, rodzoną siostrą reformacyi. Poczęte one