Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/369

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z kolei uledz działaniu tychże zasad. Rozsypanie się więc na liczne pomniejsze sekty stało się nieuniknionem. Te zaś, nie mając się czego obawiać od potężnego swego przeciwnika włoskiego, rozpoczęły podjazdową wojnę pomiędzy sobą. Gdy więc w jakim kraju wprzód jedna, a potem druga sekta dochodziła do władzy, to się zaraz plamiła okrucieństwami nad współzawodniczką. Zawziętość odwetu, występująca każdy raz, gdy z biegiem wypadków uciśnieni brali górę nad uciskającymi, przekonała walczących sekciarzy, iż powinni przeciwnikom przyznać to, czego się sami dla siebie dobijali; a tak z tych zamieszek i prześladowań wylęgła się wielka zasada tolerancyi. Ale tolerancya jest tylko stopniem przejściowym; a ponieważ rozkład moralny protestantyzmu posuwa się ciągle dalej, to stan ten doprowadzi do czegoś wyższego i wznioślejszego, do tego, o czem marzyła filozofia przez całe dzieje świata, do takiego stanu społecznego, w którym myśl cieszyć się będzie zupełną wolnością. Tolerancya, gdy nie jest wynikiem strachu, pochodzić może tylko od takich, co zdolni są szanować cudze przekonanie. Wyniknąć więc może jedynie z filozofii. Dzieje aż nadto wyraźnie świadczą, że fanatyzm przez filozofię bywa powstrzymywany i wykorzeniany.
Wyraźnym celem reformacyi było usunięcie z chrześciaństwa pogańskich wyobrażeń i obrzędów, wszczepionych przez Konstantyna i jego następców,