Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i psami, z dobrze opatrzoną piwnicą i spiżarnią. Należy on do systemu, którego środek ciężkości znajduje się we Włoszech; jest on hołdownikiem jego; na rzecz owego centrum dzielą się wszystkie jego czyny. Oglądając dzisiaj jeszcze pyszne kościoły i katedry z owych czasów, cuda sztuki budowniczej — jedyne rzeczywiste w katolicyzmie — odtwarzając wyobraźnią niezmiernie okazałe i wzniosłe obrzędy, których niegdyś były one widownią, owe przyćmione, mistyczne światło, przedzierające się przez różnobarwne szyby, dźwięki głosów, nie ustępujące słodyczą niebieskim, kapłanów w szatach uroczystych, a nadewszystko te tłumy krzyżem leżących czcicieli, przysłuchujących się litaniom i modlitwom w obcej i niezrozumiałej mowie, zapytajmy siebie, czy to się wszystko działo na ich pożytek, czy też dla sławy potężnej, zaćmiewającej wszystko powagi Rzymu?
Lecz ktoś mógłby nam na to powiedzieć: przecież usiłowania ludzkie mają swe granice; przecież są rzeczy, których żaden system polityczny, żadna potęga ludzka, przy najszczerszych chęciach dokazać nie zdoła? Jednego dnia przecie niepodobna ludzi wyprowadzić z barbarzyństwa i cały świat ucywilizować!
Potęgi katolickiej jednakże nie można mierzyć taką miarą. Katolicyzm z pogardą odrzucał i odrzuca ludzkie swe pochodzenie, roszcząc sobie prawo do nadprzyrodzonego początku. Papież ma