Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wych, mierzony pochód wędrownych planet na niebie, — czemże są te i tysiące podobnych im zjawisk, jeśli nie objawem porządnego i nieodmiennego biegu wypadków? Taki pogląd pierwotnych myślicieli mógł ulegać zapewne wątpliwościom na widok takich fenomenów, jak zaćmienia i inne nagłe a tajemnicze zmącenia zwykłego toku spraw przyrodzonych; lecz ustępowały one tem większej pewności, gdy się przekonano, że i zaćmienia wracają peryodycznie i mogą być przepowiadane.
Wszelkie przepowiednie astronomiczne opierają się na przyjęciu zasady, że nigdy nie było i nie będzie niczyjego wmieszania się w działanie praw przyrodzonych. Prawdziwy filozof trzyma się zdania, iż stan świata w danej chwili jest bezpośrednim wynikiem jego stanu w poprzedniej i bezpośrednią przyczyną jego stanu w następnej chwili. Prawo a przypadek, to tylko różne nazwy konieczności mechanicznej.
W pięćdziesiąt blisko lat po śmierci Kopernika, Jan Kepler, rodem Wirtemberczyk, przyjąwszy teoryę heliocentryczną, w głębokiem przekonaniu, że pomiędzy obrotami planet około słońca, zachodzić musi pewien stosunek i że dokładne zbadanie takowego odsłoni prawa tych obrotów, poświęcił się zgłębieniu odległości, czasu obiegu i szybkości planet, oraz kierunku dróg ich. Metoda jego zasadzała się na poddawaniu dostępnych sobie dostrzeżeń, jak np. Tycho Brahego, obliczeniom,